Recenzja #158: Czytając łapałam się za głowę.

asffhsadhgg (2).jpg

gwiazda_wybrana_front_net

Tytuł: Gwiazda Wschodu
Autor: Iga Wiśniewska
Wydawnictwo: Lucky
Ilość stron: 192

Zacznę od tego, że coraz śmielej chcę sięgać po polskich autorów (dzięki Jadowskiej oraz Anne Lange), więc oczywiście, gdy słyszę o autorce młodej, jednak bardzo dobrej i takiej, która odniosła dość duży rozgłos, to chętnie sięgam. Jednak chyba… źle trafiłam.

O co chodzi?

Tajemniczy chłopak, który dołącza do klasy.
Niepozorna nastolatka, zbierająca figurki aniołów.
Rzeźba płaczącej anielicy na miejskim cmentarzu.
Trzepot kamiennych skrzydeł.
I historia, która lubi się powtarzać… /lubimyczytac.pl

Zacznę od tego, że w trakcie czytania mamy lekkie Déja vu… Tajemniczy, nowy chłopak w szkole? Nieśmiała, wyśmiewana przez społeczeństwo dziewczyna? Chłopak, który ma super moce a do tego gruby portfel i własny samochód? Czekajcie… czyżby pojawił się tam też wypadek samochodowy, przed którym dziewczyna zostaje wybroniona? Ah, no jest. Więc sami widzicie, mamy tutaj naprawdę odbijający się już czkawką motyw Zmierzchu. Co ciekawe, zaskoczeniem może być zakończenie, a do tego epilog, który po prostu zwalił mnie z nóg, bo odmienił całe rozumienie powieści i to jest jak najbardziej na plus, tylko niestety, gdyby środek był bardziej oryginalny to pewnie byłabym powieścią zachwycona.

Jeśli zaś chodzi o bohaterów, to pewnie myślicie, że fabuła była powtarzalna, jednak no niestety, bohaterowie to ta sama bajka. Mamy tutaj, bogatego, szarmanckiego i tajemniczego głównego bohatera, który swoim urokiem potrafi niejednej dziewczynie zawrócić w głowie, no i nieśmiałą dziewczynę, która nie za bardzo ma do kogo odezwać się w szkole i sama zastanawia się dlaczego ktoś taki jak nasz superman, się nią interesuje. Odpowiedź jest dość skomplikowana i głównie to w tej powieści przykuwa do kartek, bo niestety chemia pomiędzy postaciami jest miałka a oni sami być może dobrze zaprezentowani jednak znowu… powtarzalni. Trochę muszę jeszcze ponarzekać na naszą heroinę, bo jej zachowanie przyprawiało czasami o ból głowy, ta wieczna niepewność w Aleksandra, ten wieczny dramat i ciągły foch, potrafi zdenerwować nawet najwytrwalszego czytelnika. Do tego bohaterowie drugoplanowi są tylko tłem i jeśli autorka dodawała niektórym iskry to niestety były to tylko momenty, które później ginęły w całym tym wielkim i tajemniczym romansie.

Co idzie na duży plus to styl pisania autorki, bo potrafiła bardzo dobrze zaprezentować charakter postaci oraz opisy, które były barwne i obrazowe. Niestety dialogi czasami kulały ale nie powiem, żeby to było aż tak bardzo widoczne, po prostu ja za bardzo kocham dialogi i zawracam na nie wielką uwagę.

Powiem tak: Jak na polską autorkę nie było źle, spotkałam się z gorszymi, jednak dobrze też nie było. Głównym powodem dlaczego ta historia jest słaba, jest jej powtarzalność, gdyby podejść do tematu inaczej i pozostawić założenie fabuły a pozmieniać te drobnostki jak nowa szkoła, duży portfel i rozbijające się o bohaterki samochody, to wyszłaby o wiele lepsza i zgrabniejsza opowieść. Niestety mnie nie wciągnęła, ale niektórzy mogą spędzić przy tej powieści miłe chwile.

Mało oryginalna

14 uwag do wpisu “Recenzja #158: Czytając łapałam się za głowę.

  1. Zmierzch lubię! Jednak nie bardzo widzi mi się sięganie po podobną powieść 🙂 chociaż też muszę przyznać, że tak samo jak ty zaczęłam częściej sięgać po polskich autorów. Czasami zastanawiam się czy ta niechęć do polskiej literatury nie wzięła się z szkoły i z lektur szkolnych, których o prostu nienawidziłam czytać ( i często nie czytałam) 😉

    Polubienie

  2. Moim zdanie nie można oceniać książek „jak na polskiego autora to całkiem dobra”. To tak jakby z góry zakładać, że Polacy nie są w stanie napisać niczego na poziomie światowej czołówki. Jeśli książka jest dobra, to broni się sama i nie trzeba dawać jej żadnych forów. Poza tym to tak jakby mówić do dzieci: „zrobiłeś niezłą kanapkę jak na chłopaka” albo „jesteś całkiem niezła z matematyki jak na dziewczynkę”.

    Polubienie

    1. Hm. Napisałam tak, bo mam złe przeżycia jeśli chodzi o polskich autorów i o tych odczuciach zawsze szczerze wspominam, by było wiadomo, że do powieści podchodzę sceptycznie. Nie ubliżając wszystkim polskim autorom, jak na autorów polskich których ja znam, jest całkiem dobra 🙂

      Polubienie

  3. Ha, śmieszne, że wspomniałaś na początku o Zmierzchu, bo ja patrząc na okładkę już o nim pomyślałam, włosy chłopaka na okładce to taki Edward #noshit. Nie czytałam, ale raczej nie zamierzam :/ Ale z drugiej strony lubię Zmierzch lub lubiłam, nie wiem jaką opinię miałabym teraz po 6 latach 😀 Jednak na razie odpuszczę 😉

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Karolina Rybkowska (Zaczytana) Anuluj pisanie odpowiedzi