Recenzja #45: Jestem jasnowidzem.

190869-352x500

Tytuł: Czas żniw
Autor: Samantha Shannon
Seria: Czas żniw(?)
Wydawnictwo: SQN
Ilość stron: 520
Cena empik.com: 32,49 zł

Patrzę na tą cegłę i patrzę i nie wiem czy ją zacząć czy nie. Nie wiem czy będzie to tak dobra książka jąką chce by była. Ale w pewnym momencie sięgam po nią. Pierwsze zdania, drugi rozdział, końcowe słowo. I koniec. Ze mną.

„Jax zawsze mówił, że lepiej być wyjętym spod prawa, niż martwym.”

Rok 2059. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Jej szefem jest Jaxon Hall, na którego zlecenie pozyskuje informacje, włamując się do ludzkich umysłów. Paige jest sennym wędrowcem i w świecie, w którym przyszło jej żyć, zdradą jest już sam fakt, że oddycha.
Pewnego dnia jej życie zmienia się na zawsze. Na skutek fatalnego splotu okoliczności zostaje przetransportowana do Oksfordu – tajemniczej kolonii karnej, której istnienie od dwustu lat utrzymywane jest w tajemnicy. Kontrolę nad nią sprawuje potężna,pochodząca z innego świata rasa Refaitów. Paige trafia pod protektorat tajemniczego Naczelnika – staje się on jej panem i trenerem, jej naturalnym wrogiem. Jeśli Paige chce odzyskać wolność, musi poddać się zasadom panującym w miejscu, w którym została przeznaczona na śmierć./empik.com

„Pozłacane lustro zajmowało większą część ściany.Podeszłam do niego, ciekawa, czy zmiana mojego życia odzwierciedlała się na twarzy. Otóż nie. Z wyjątkiem rozciętej wargi, wyglądałam tak samo jak wcześniej.”

Świat stworzony przez autorkę jest bardzo naciągany. Jednak fabuła to już kompletnie inna historia. Na początku nie podobał mi się sam pomysł na świat – duchy jako broń? Archanioły jako obrona? Mówię sobie, że coś tu nie gra, jednak gdy okazało się, że są różne rodzaje jasnowidzów z czego można podróżować po ludzkich umysłach, to już bardziej mi się to spodoabało. Idąc dalej, fabuła była idealna. Napięcie, bunt, chęć wolności, cały Szeol jako miasto – świetnie rozegrane. Pojawia się walka, krew, miłość, cierpienie, piękno, humor, śmierć, strata… wszystko czego potrzebuje. Świat nie przekonuje, jednak fabuła oraz bohaterowie owszem.

„Widziałam, jak ludzie walczyli, chcieli powrócić do swego dawnego życia, i wszyscy zginęli. W końcu każdy się poddaje.”

Co do bohaterów. Jedno słowo – genialni. Myślałam, ze nigdy nie spotkam tak dobrej konstrukcji postaci, a jednak. Bohaterowie są tak realistyczni, są tak oryginalni i pełni życia, że aż nie chce się wierzyć, że po skończeniu ksiażki nie ma ich wokół ciebie. Są dopracowani w każdym szczególe. Paige to taka zamknięta skrzynia, niby wiemy, że to skrzynia i niby znamy jej historię, jednak tak naprawdę nie wiemy co kryje się w środku. Odkrywamy jej historię przez cała książkę, do końca nie wiemy kim ona tak NAPRAWDĘ jest. Zadziwiająca konstrukcja, która trzyma nas cały czas w napięciu. Do tego dochodzą bohaterowie męscy. Naczelnik, Julian… zawładnęli moim sercem i szybko z niego nie wyjdą.

„Rozmawiamy dopiero od dziesięciu minut, Paige. Postaraj się nie wyczerpać całego swego sarkazmu na jednym wydechu.”

O stylu i języku nie bedę pisać, gdyż był on zbyt dobry. Był aż za świetny, nie potrafię porównać stylu Shannon do innej autorki, bo takie coś nie zdarza się często. Ona po prostu to potrafi.

„Bez względu na to jak bardzo czasami tego pragnęłam, nic nie mogło być normalne. Nigdy nie było. „Normalne” czy „naturalne” to dwa największe kłamstwa, jakie kiedykolwiek stworzyliśmy. My, ludzie, z naszymi małymi umysłami.”

Reasumując: Jestem zachwycona. Więcej – jestem wniebowzięta! Wszystko wydarzyło sie tak jak chciałam. Wszystko w końcu było jak powinno – idealnie. Długo czekałam na coś takiego i „Czas żniw” zostaje ze mną, głeboko w mojej duszy. To jest takie smutne, że kartki przeleciały mi pomiędzy palcami. To jest takie smutne, że niedawno dopiero pani Shannon dodała szkic części drugiej do wydawnictwa w Angli. To jest takie smutne, że poprzeczka oryginalności rośnie z każdą kolejną ZAJEBISTĄ książką. Spodziewałam się głupiej historyjki jak „Przędza” lub „Siła trucizny”, a otrzymałam trzecie oko i dar jasnowidzenia. Jak myślicie ile powinnam dać? Bo 6 to chyba za mało.

Książka pochodzi z zasobów własnych.

Mało oryginalna

12 uwag do wpisu “Recenzja #45: Jestem jasnowidzem.

  1. no to chyba u mnie też nadszedł czas na tą książkę.. nie umie się jakoś zabrać za nią.. ale chyba to zrobię.. ciekawi mnie ten świat który jak piszesz jest słaby hehe zobaczymy co z tego.. ale dobrze, że suma summarum książka jest taka dobra.. gdzieś wyczytałem, że ma być 7 części….

    Polubienie

    1. Jezu ja też to przeczytałam. Tylko jestem ciekawa co ona chce zawrzeć w tych 7 częściach… bo ja już po pierwszej nie mam pomysłu co dalej O.o
      Ale co do świata to naprawdę jest bardzo naciągany do tego skomplikowany, ale wciągasz się i to bardzo, a do tego idealna fabuła – no naprawdę nie spotyka się czegoś takiego często i sam styl autorki oraz bohaterowie – no dla mnie wszystko bum cyk cyk! Więc mówię Ci, weź się za nią 😀

      Polubienie

      1. oki, to chyba mnie przekonałaś.. jak skończę Deadline Miry Grant (do którego też miałem mieszane uczucia i sie długo zabierałem, ale o tym jeszcze napisze), to jak mi nic niespodziewanego nie wpadnie w ręce to się biore za Żniwa 🙂

        Polubienie

    1. TAK ZRÓB!!! Ja też miałam gdzieś tam na środku w mojej kolejce, ale coś mnie podkusiło by ją przeczytać wcześniej no i wpadłam 😀

      Polubienie

      1. hahah oj jest gruba! Ma coś koło 600 stron, jakoś tak i do tego bardzo mała czcionka. Ale szczerze? Przeczytałam ja w jeden dzień – wymówiłam się chorobą i siedziała cały dzień w domku 😛
        Ja teraz muszę przyjąć na klatę Lalkę, która też do cienkich nie należy więc chyba wiem co masz na myśli mówiąc o tych dreszczach xd

        Polubienie

Dodaj komentarz