Recenzja #145: Pocałunek w płomieniach.

op

126_b635b70d2cec12e5c4a42d340192e3a6_b

Tytuł: Ognisty pocałunek
Autor: Jennifer L. Armentrout
Cykl: Dark Elements #1
Wydawnictwo: FILIA
Ilość stron: 496

Wyobraźcie sobie siebie w mojej sytuacji. Jestem pół-demonem, pół-gargulcem a do tego jeszcze nastolatką, mieszanka wybuchowa, prawda? Ale słuchajcie, to nie koniec historii, bo mieszkam wraz ze strażnikami, wybawicielami tego świata, w jednym domu i są dla mnie czymś na pozór przypominającym rodzinę. I wtedy do gry wchodzi ten gość. Seksowny, zabójczy i po prostu diabelnie irytujący. A ja wpadam w jego objęcia, bo to jedyna osoba, która nie zginie od mojego pocałunku.

Siedemnastoletnia Layla chciałaby być normalna, jednak jej pocałunek zabija wszystko, co posiada duszę. Jako półdemon i półgargulec Layla posiada niespotykane umiejętności. Wychowywana wśród strażników-gargulców – których zadaniem jest polowanie na demony i dbanie o bezpieczeństwo ludzi – Layla próbuje się dopasować, choć oznacza to ukrywanie swojej mrocznej strony przed tymi, których kocha. Zwłaszcza przed Zaynem, zniewalająco przystojnym i całkowicie niedostępnym strażnikiem, w którym jest od zawsze zadurzona. Poznaje Rotha – wytatuowanego, grzesznego, seksownego demona, który twierdzi, że zna wszystkie jej tajemnice. Layla wie, że powinna trzymać się od niego z daleka, choć nie jest przekonana, czy tego chce – zwłaszcza, kiedy cała ta sprawa z całowaniem nie stanowi problemu, ponieważ Roth nie ma duszy.
Kiedy Layla odkrywa, że to ona jest powodem pojawienia się brutalnego demona, zaufanie Rothowi nie tylko zaprzepaści jej szansę na związek z Zaynem… ale także naznaczy ją jako zdrajczynię rodziny. Co gorsza, może stać się biletem w jedną stronę do zniszczenia świata. /wydawnictwofilia.pl

Mam nadzieję, że po takim wstępie mniej więcej czujecie klimat Ognistego pocałunku. Bo tak jak napisałam, w tej historii mamy do czynienia z nastolatką, która niestety ale nie wie w którą stronę powinna iść. To tak jakby być pół-Polakiem i pół-Niemcem w czasie wojny, Dobra, ten przykład jest naprawdę skrajny, ale dzięki temu, rozumiecie jej punkt widzenia. Jest po prostu rozdarta pomiędzy swoje dwie natury i chyba dlatego tak się dobrze z nią dogadywałam. Okey, może jeszcze przez to, że była bezczelną, nie znającą granic, silną i odważną heroiną, która potrafiła być delikatna i zabójcza. A ja po prostu lubię takie bohaterki, bo idealnie wpasowują się w ramy paranormal romance. Czy muszę wspominać o tym, że dwaj mężczyźni, obecni w jej życiu, byli tak bardzo seksowni, że niestety ale mogłam zaślinić kilka stron? Dzięki temu przypomniało mi się dlaczego tak lubię ten gatunek powieści. Roth i Zayn, to jak zawsze w takich historiach, dwie strony medalu, pierwszy z nich – mroczny, tajemniczy i oczywiście demoniczny; drugi za to – anielski, pomocny i sympatyczny. Jednak nigdy nie lubiłam bawić się z tymi poświęconymi, więc zdecydowanie wybieram TEAM ROTH.

Fabuła może Was nie zaskoczy, bo nie jest jakoś wielce oryginalna, jednak podobała mi się. Pewnie głównie dlatego, że spędziłam ją w cudownym towarzystwie ciętego języka Rotha, ale do tego – miała coś w sobie. Autorka stworzyła naprawdę świetnie dopracowany świat a niektóre rozwiązania – winda w pewnym budynku – potrafiły rozbawić, ale też zaskoczyć pomysłowością. Do tego nie mogę nie wspomnieć o tym, że w tę historię się po prostu wchodzi całym sobą, bo rozwój akcji przykuwa uwagę i nie da rady się od niej oderwać. Jeśli zaś mówimy o wątku miłosnym, który jest naprawdę dobrze rozbudowany, muszę przyznać, że się w niego wkręciłam. Podobał mi się rozwój uczuć pomiędzy bohaterami, do tego te wszystkie niedopowiedzenia tworzyły kolejne pytania w głowie czytelnika. Czy muszę wspominać o napięciu jakie się pomiędzy postaciami wytworzyło? Ah. Naprawdę brakowało mi ostatnio takiego ekscytującego romansu.

Autorka tworzy świetne dialogi. Są dopasowane do bohaterów i tworzą ich charaktery, do tego bardzo dobrze radzi sobie z zabawnymi i bezczelnymi komentarzami Rotha i Layli. Aż nie chce się opuszczać tej dwójki w akcji! Niestety, opisy mogłyby być bardziej barwne, ale nie mogę narzekać, bo nie miałam problemu z wyobrażeniem sobie poszczególnych rzeczy.

Okey, przyznam otwarcie – tęskniłam za takim typowym paranormal romance, gdzie mamy demony i anioły i odwieczną walkę pomiędzy nimi. I świetnie, że sięgnęłam po tę powieść i jeszcze lepiej, że już mam kontynuację u siebie na biurku i mogę po nią sięgnąć w każdej chwili. Z niechęcią opuszczałam Rotha i jego humor oraz buntowniczą i odważną Laylę, bo spędziłam z nimi cudowny czas. Teraz niestety, jak tak bardzo polubiłam się z autorką, nie wiem czy nie sięgnąć po całą serię Lux… Co myślicie? Zatracę się tak samo jak w świecie demonów i gargulców?

Powieść przeczytałam dzięki Book Tour z Książkowe Wyliczanki 😀

corner2btab

Mało oryginalna

PS Klikając w obrazek powyżej przejdziecie do recenzji Magdy 😀

12 uwag do wpisu “Recenzja #145: Pocałunek w płomieniach.

  1. Strasznie się cieszę, że Ci się podobała 🙂 Ciekawa jestem, jak spodoba Ci się spodoba drugi tom? Ja byłam zachwycona. Chyba nawet bardziej niż jedynka. A co do serii „Lux” to sama mam podobne odczucia. Po skończeniu pierwszego tomu miałam taką myśl, żeby od razu kupić tę serię 🙂

    Polubienie

  2. hłe, hłe mam nadzieję, że mi też się spodoba 🙂 JUŻ NIEDŁUGO BĘDZIE U MNIE ❤ u mnie drugi tom nie leży na półce, ale jak mi się spodoba to na pewno go zdobędę 🙂 Ja też dawno nie czytałam dobrego paranormal romance, no ok, poza Evil, Tijan w maju, ale to było meh.. chyba najgorsza książka mojej ukochanej autorki 😦 dobra zaczynam się rozwodzić na inny temat 🙂 także, no mam nadzieję, że ja też będę zadowolona 🙂

    Polubienie

  3. A ja tam jestem w Teamie Zayne’a. 😀 Chyba w takich romansikach lubię sytuacje beznadziejne (i szukanie ich rozwiązań), a Roth to pójście na łatwiznę. 😉
    I też o tym „Luxie” myślę. 😉 Tylko mój portfel piszczy póki co, więc obchodzę się smakiem. 😉
    Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

    1. Hahaha ja lubię tych mrocznych i zabawnych, więc pewnie dlatego od razu na myśl o Rothie świecą mi się oczy 😀 Ja niestety mam podobny problem jeśli chodzi o Lux 😦 No i jeszcze może problemem jest ten wielki stos książek który mam obok siebie…

      Polubienie

  4. Kurczę, takie mamy szczęście, że ostatnio książki do recenzji mamy takie same. U mnie zarówno pierwsza jak i druga część czeka na półeczce. I jeszcze trochę poczeka, bo znowu mam książkę od wydawnictwa i nie wiem, kiedy przeczytam.

    Polubienie

Dodaj komentarz