Recenzja #12: Alchemia to jednak nie sztuka magiczna.

Alchemia to jednak nie sztuka magiczna.

Tytuł: Córka Alchemika
Autor: Katherine McMahon
Seria: Brak
Wydawnictwo: Insignis
Ilość stron: 400
Cena empik.com: niestety produkt jest niedostępny

Alchemia kojarzy mi się z, może zabawnie to zabrzmi, ale z czarami, no i jeszcze z anime(hehe). Jednak alchemik jest podobny do filozofa, co za tym idzie do marzyciela i wizjonera. A ja kocham marzycieli i wizjonerów.

„Ale zamiast tego wpatrywałam się w płomień świecy, płynny i ruchliwy niczym woda, lecz lżejszy od powietrza, w kształcie języczka, brązowego u podstawy, szarego i chłodnego na środku, w potem jaskrawożółtego, wyciągniętego w górę do najwyższego punktu, jakby opierał się sile grawitacji. Płomień, jeśli dostanie za mało powietrza, zgaśnie, a jeśli za dużo – zostanie zdmuchnięty.”

Dwór w Selden spowijają mroczne sekrety. Mieszka w nim Emilie, osierocona przez matkę piękna i niesamowicie inteligentna dziewczyna. Żyje w izolacji od świata za sprawą wychowującego ją ojca, Johna Seldena, ucznia Isaaca Newtona, który chce z niej uczynić wybitnego alchemika i filozofa. Wiosną roku 1725, kiedy Emilie kończy osiemnaście lat, jej ojciec podejmuje wraz z nią najśmielsze jak dotąd wyzwanie – próbę tchnięcia życia w nieożywioną materię. Ich plany krzyżuje pojawienie się dwóch nieznajomych. Emilie, która wpada w sidła namiętnej miłości, podejmuje brzemienne w skutki decyzje, po raz pierwszy słuchając głosu serca zamiast rozumu. Zrywa więź z ojcem i wyjeżdża do Londynu. Wbrew temu, czego się spodziewała, doskwiera jej tam jeszcze większa samotność, którą potęgują jej wybujała inteligencja i niezwykłe wykształcenie. Emilie odkrywa, że musi się jeszcze wiele nauczyć – o ciemnych stronach ludzkiej natury i skomplikowanej przeszłości własnej rodziny. Tak rozpoczyna się jej dramatyczna droga, wiodąca ją do oświecenia…/empik.com

Selden należało do mnie. Selden do ja. Kto mu pozwolił podrzeć je na strzępy i zacząć od nowa?”

Główną bohaterką Córki Alchemika, jest Emilie Selden, młoda aż nadto inteligentna dziewczyna, która nie zna świata, ale bardzo chce go poznać. Emilie jest postacią bardzo rozbudowaną, jednak schematyczną. Często w filmach czy książkach pojawiają nam się kobiety inteligentne, jednak zaślepione przez kogoś lub coś, potem nadchodzi moment kulminacyjny w którym kobieta odkrywa, że była oszukiwana przez cały ten czas. Emilie jest typową bohaterką książek historycznych dla kobiet, jednak spowija ją dobrze skonstruowana mgiełka tajemnicy, dodana przez autorkę w postacie przeszłości dziewczyny i jej umiejętności alchemicznych. Dzięki czemu Emilie wyróżnia się.

„Ale co z sową? Zobaczyłam ją znów, leciała coraz niżej i niżej. Jakieś biedne stworzenie w zaroślach pewnie usiłuje się ukryć przez jej niesamowitymi oczami.”

Jak mam mówić o fabule, kiedy nie potrafię jej określić? Książka na początku może wydawać się monotonna, wręcz nudna. Jednak wraz z przypływem bohaterów, rozwija się akcja, dzięki której nie potrafimy oderwać się od książki. Jesteśmy wprowadzeni w świat oświecenia, gdzie kobiety nie mają głosu, a Emilie się buntuje, bo nie potrafi zrozumieć dlaczego wszystko traktują ją jak „głupią babę”. Gdyby spojrzeć na fabułę pod kontem romansu historycznego, jest to całkiem dobra historia, która jednak nie zaskakuje. Jednak nie wiem czy Córka alchemika, zasługuje na miano romansu historycznego, raczej jest to po prostu książka historyczna z wątkiem romansu, opowiadająca o tym jak kobiety w XVII wieku były traktowane.

„[…] potrafił czynić cuda. Mógł poślubić córkę alchemika i stworzyć ją na nowo, mógł kupić stary statek i tchnąć wiatr w jego postrzępione żagle.”

Styl i język są bardzo dobre, dopasowane do ram czasowych, do epoki. Emilie nie traci charakteru, tak samo jak inne postacie. Dialogi są wartkie, wszystko jest opisane w najdrobniejszym szczególe i może dlatego tak bardzo wpadamy a ten świat, bo po prostu nagle wydaje nam się, że jedziemy dorożką przez zakurzony Londyn w wielkiej jedwabnej sukni i gorsecie, który uwiera nas pod biustem.

„Planeta obróciła się.
Prawo inercji sir Isaaca N. Rzeczy będą pozostawać w ruchu, o ile nie przeszkodzi im w tym przeciwnie skierowana siła. W tym przypadku – śmierć.”

Reasumując: Książka jest wyśmienita na kilka wieczorów, w które chcielibyśmy przenieść się w czasie i poczuć stęchły zapach Londynu. Emilie jest ciekawą postacią, która jest bardzo dobrze rozbudowana i naprawdę dobrze przedstawiona, dzięki czemu zyskuje naszą sympatię. Polecam płci żeńskiej, bo pojawiają się wątki o których mężczyźni chyba nie lubią czytać, jest to książka o szczerości, buncie i chęci bycia wolnym i niezależnym, dlatego daje 5/6. Jest to bardzo dobra powieść która uwiodła mnie swoją szczerością i pięknem.

„-Kiedy mnie widziałaś co myślałaś?
-Współczułam pani, rzecz jasna.
-Współczułaś mi? Dlaczego?
-Bo nie miała pani matki. Bo była pani z nim sama w tym wielkim domu i nie było dla pani ucieczki.”

Książkę ukradłam ciotce z jej domowej biblioteczki(hehe).

Mało oryginalna

PS Wyjeżdżam teraz na wakacje i nie wiem czy zdobędę internet więc do wtorku może nie pojawić się żadna nowa recenzja! Miejcie oczy szeroko zaczytane !

2 uwagi do wpisu “Recenzja #12: Alchemia to jednak nie sztuka magiczna.

  1. Ta książka tytułem zawsze mi się kręci po głowie, jednak nigdy nie miałam przyjemności trzymać jej nawet w rękach.Ale jeśli piszesz, że wpadamy w świat tej książki – na pewno warto po nią sięgnąć.

    Polubienie

  2. Mi też się kręciła, aż w końcu ukradłam ją ciotce, i się za nią zabrałam. Wiesz mnie wciągnęła ale moja ciocia miała z nią problemy. No więc chyba musisz sama ocenić 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz