Recenzja #116: Odkrywając dziką ziemię – trylogia argentyńska #1

sofia2bcaspari2b-2bw2bkrainie2bkolibr25c325b3w2b-2bok25c52582adka-1

Tytuł: W krainie kolibrów
Autor: Sofia Caspari
Cykl: Trylogia argentyńska #1
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 632

Nie miałam nigdy jakiegoś wielkiego parcia na tę serię. Znałam ją tylko z ładnych okładek i nawet nigdy nie zainteresowałam się jej tematyką… Ale w pewnym momencie pojawiła się propozycja by po nią sięgnąć i w końcu przeczytałam o czym opowiada. No a ja jako historyk z pasji, miałam nie sięgnąć po XIX wieczną Argentynę? Za kogo mnie macie?

Latem 1863 roku Anna i Viktoria zaprzyjaźniają się na statku do Buenos Aires – ówczesnej ziemi obiecanej dla tysięcy Europejczyków. Młode kobiety dzieli prawie wszystko. Zakochana Viktoria płynie do swego męża Humberto, syna bogatego plantatora. Nie martwi się o swój los, rozkoszuje się luksusową podróżą, śmieje się głośno i odważnie patrzy życiu w oczy. Anna jest służącą – ma dołączyć do bliskich, którzy już od roku mieszkają w Argentynie. Jej serce wypełnia obawa przed nieznanym.
W odległym kraju, z którym obie kobiety wiążą wielkie nadzieje, ich drogi z początku się rozchodzą. Przyszłość Viktorii będzie pełna zaskoczeń, Annę zaś czekają złe wieści… / znak.com.pl

Mamy do czynienia z dwiema głównymi bohaterkami, które poznajemy na samym początku książki na statku podążającym na daleki, nieznany kontynent. Zakładałam, bo tak wydawało mi się na początku powieści, że obie będą dość sucho przedstawione nie wnikając w ich psychikę ani uczucia. Jednak myliłam się, bo być może nie będziemy z Anną najlepszymi przyjaciółkami ale z Victorią stałyśmy się nierozłączne. Ale zacznijmy od początku: Anna wydawała się dość sztywną bohaterką a do tego zamknięta w pewnych ramach powieści obyczajowych, ale gdy fabuła nabrała tempa i jej charakter się rozwinął, stała się niezależną, młodą, inteligentną kobietą a jej serce zawsze było szczere i pełne ciepła, przypominała mi taką zagubioną heroinę, która w końcu odnajduje swoje szczęście. Dalej, Victoria… Od momentu kiedy ją poznałam, wiedziałam, że jej temperament, buntownicza natura i bezczelność dadzą sobie świetnie radę na tej dzikiej ziemi i nie pomyliłam się, bo zakończenie spełniło moje najśmielsze oczekiwania. Do tego doszły jeszcze inne charaktery, jednak jest ich tyle i są tak barwne, że musiałabym o tym napisać kolejną powieść!

Jeśli zaś chodzi o przedstawioną w tej powieści historię, to mogę wam szczerze i otwarcie przyznać, że z początku było dla mnie trochę za spokojnie, dopiero wchodziłam w świat XIX wieku, dopiero poznawałam się z bohaterami i z atmosferą, więc było mi bardzo trudno przebrnąć przez pierwsze sto stron. Ale za to co się dzieje przez kolejne pięćset! Nie dość, że mamy bardzo dużo wątków romantycznych, tak naprawdę przeróżnych, bo każdy poznany bohater ma swoją odrębną opowieść; to pojawia się wątek zemsty, zahaczający o kryminał, dodajmy do tego jeszcze gangi argentyńskie i na sam koniec, walka o wolność Indiańskich plemion. Fabule niczego nie brak, bo ma wszystko to czego potrzebuje dobra książka obyczajowa dla kobiet, jednak problemem dla niektórych może okazać się melancholijny styl pisania autorki. Trzeba w niego wejść i trzeba po prostu się przyzwyczaić, jeśli tak się stanie to przeżyjecie coś niesamowitego.

Mówiąc o języku i stylu autorki, to muszę pochwalić ją za bardzo dobre wczucie się w XIX wiek i w dialogi, które brzmią bardzo realistycznie i są świetnie stylizowane na tamten okres. Bardzo dobre, czasami zbyt długie, ale za to jak barwne opisy krajobrazów i postaci, dają świetnie wyobrażenie o regionie Argentyny.

Reasumując: Początki bywają trudne. Ja to wiem i wie to każdy czytelnik, jednak jeśli w pewnym momencie wpadnie się w ten świat, to już się z niego nie wyjdzie. Bardzo dobrze skonstruowana i realistyczna powieść o XIX wieku, który wcale nie był taką sielanką jak się niektórym wydaje. Może Was przerazić melancholijność autorki, jednak mi osobiście wpadło to w czytelnicze oko i uważam, że jest bardzo oryginalne. Bohaterki potrafią skraść serce, a dobre zakończenie (przynajmniej dla niektórych), jest miłym podsumowaniem całego cierpienia, przez jakie przeszły postacie. Sięgam zaraz po drugą część!

Za powieść oraz za zaufanie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu 🙂

OTWARTE

Mało oryginalna

3 uwagi do wpisu “Recenzja #116: Odkrywając dziką ziemię – trylogia argentyńska #1

  1. Uwielbiam książki o silnych kobiecych osobowościach, osadzonych w jakiejś odległej przeszłości, najlepiej z wieloma wątkami i bohaterami. W ogóle kocham takie klimatyczne cegły, przepełnione atmosferą, duchem czasów które opisują, a z recki wynika, że taka jest właśnie Trylogia Argentyńska. Chyba nie mam za bardzo wyboru – trzeba przeczytać 😛
    Aaaa jak już tu jestem to muszę wspomnieć, że nominowałam cię do zrobienia tagu (jeśli preferujesz robić takie zabawy na blogu :P)

    Polubienie

    1. Haha tylko uważaj na melancholijny ton tej powieści, jeśli wkręcisz się w pierwszą część to gwarantuje ci, że kolejne dwie będą dla ciebie idealne ❤ Ja się tak wkręciłam, że nie wiem teraz co ze sobą zrobić bo chciałabym czytać dalej. Ale musisz się przyzwyczaić do stylu pisania autorki 😀

      Polubienie

Dodaj komentarz