Recenzja #161: Simon Snow vs Harry Potter.

nie-poddawaj

515786-352x500

Tytuł: Nie poddawaj się
Autor: Rainbow Rowell
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Ilość stron: 509

Uwielbiam fantastykę, jednak nigdy nie przeczytałam do końca Harrego Pottera. Dziwne, prawda? Oczywiście zmieni się to w niedalekiej przyszłości, bo obiecałam to dużej ilości osób, więc J.K. Rowling – nadchodzę. Jednak w międzyczasie sięgnęłam po coś w podobnym stylu i jestem zaskoczona jak bardzo ta powieść mnie wciągnęła.

O co chodzi?

Simon Snow rozpoczyna właśnie ostatni rok nauki w Szkole Czarodziejów w Watford. Nie żeby przez ostatnie kilka lat jakoś bardzo się podszkolił – wciąż słabo radzi sobie z różdżką, w dodatku nieustannie coś podpala albo sam wybucha. Na domiar złego porzuca go dziewczyna, a jego mentor nie daje znaku życia. Simon zupełnie nie wie, dlaczego akurat on uznawany jest za najpotężniejszego czarodzieja, skoro każde z jego życiowych przedsięwzięć to porażka. Ale gdy w Świecie Magów zaczyna wrzeć, Simon musi sprostać wyzwaniu i zapanować nad sytuacją. Nie pomaga przeczucie, że Baz, jego współlokator, a zarazem największy wróg, prawdopodobnie knuje coś za jego plecami./harpercollins.pl

Wiecie, że lubię Rainbow Rowell. Oczywiście wolę jej dojrzalszą wersję, jednak nie będę precież stronić od młodzieżówek. Do tego jeszcze jest to fantastyka! Musiałam sprawdzić, jak sobie poradzi w kolejnym gatunkiem. No i wyszło jej to świetnie. Mamy akcję, mamy romans, mamy element dorastania i radzenia sobie z własnymi obawami. Autorka w świat magiczny i niepowtarzalny, chociaż trochę podobny do tego stworzonego przez J.K. Rowling, wplotła dobrze sobie znane i bezpieczne wątki. I to jest w tym wszystkim takie zaskakujące. Bo połączyła świetną historię miłosną, która mogłaby się dziać w naszym uniwersum, z wielką dozą magicznych stworzeń, zaklęć i oczywiście – magicznej szkoły. Jestem pod wrażeniem jak dobrze poradziła sobie z zadaniem i jaką dobrą pisarką ją to czyni.

Główny bohater z początku irytujący, na szczęście nie podobny do Harrego Pottera, okazał się wielką kulą energii i śmiechu. Potrafi z łatwością zjednać sobie czytelnika, co chyba nie powinno nikogo dziwić, jeśli bohater ten wyszedł spod pióra Rowell. Jednak jedna rzecz wciąż mnie irytowała, mianowicie mam dość tych charakterów, które zostały wybrane do większego celu już przy urodzeniu, które wiadomo, że zbawią świat, wygrają ze złem i posiadają ogromną moc, ale to tylko moje małe uprzedzenie, które nie odbiło się na moim odbiorze bohatera. Towarzyszy mu cała masa ludzi, jednak chyba jeden z nich przykuwa największą uwagę, ta zła i mroczna strona magii czyli Baz. Jaką ja mam słabość do tych tajemniczych i zimnych charakterów! Razem z Simonem są takim duetem idealnym, więc nie dziwię się, że Cat z Fangirl ich shipowała. Jeśli chodzi o damską część powieści, to niestety nie jest jakaś oryginalna, jednak nie przeszkdza co oczywiście idzie na plus.

Autorka pisze zgrabnym i lekkim językiem, dzięki czemu powieść czyta się szybko i przyjemnie. Do tego dialogi odsłaniają charakter bohaterów i przekazują wielką ilość emocji. Rowell jest naprawdę mistrzynią pisania lekkich powieści.

Kolejny raz, Rainbow Rowell pokazała, że potrafi pisać i to bardzo dobrze a jej wyobraźnia nie zna granic. Ostrzegam, że w pewnych momentach powieść przypomina Harrego Pottera, bo przecież jest na nim wzorowana, jednak nie jest to aż tak bardzo widoczne (ale rozmawiacie z ignorantem twórczości J.K. Rowling, więc może czegoś nie zauważyłam). Moim zdaniem Nie poddawaj się, to świetna powieść młodzieżowa z magią w tle. Jest mądra, jest dojrzała i po prostu wciągająca. Uczu i bawi, a czy tego nie wymaga się od takich powieści?

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska 😀

Mało oryginalna

7 uwag do wpisu “Recenzja #161: Simon Snow vs Harry Potter.

  1. Ja już podziękowałam Rainbow Rowelll i jej twórczości, ale kurde interesuje mnie Baz, bo jak piszesz: „mam słabość do tych tajemniczych i zimnych charakterów” to ja mam dokładnie tą samą słabość, ale nie podobała mi się Fangirl, więc nie sięgnę i po to 🙂 ale recenzja zachęcająca, pomimo faktu, że to taki HP, ale inny 😀

    Polubienie

Dodaj komentarz