Recenzja #156: Najlepsza książka roku 2016.

sic-of-crows-xxx

szóstka-wron.jpg

Tytuł: Szóstka wron
Autor: Leigh Bardugo
Cykl: Six of Crows #1
Wydawnictwo: MAG
Ilość stron: 494

Już dawno nie miałam tak, że słowa nie chciały ze mnie płynąć przy pisaniu recenzji. Oczywiście miałam kace książkowe, jednak nie doszłam do tej fazy gdy nie wiem co napisać, co powiedzieć i jak opisać moje uczucia. Dlatego nie zdziwcie się jak moja ocena nie będzie ani składna ani ładna, bo po prostu brak mi słów.

PLAYLISTA

O co chodzi?

Przestępczy geniusz Kaz Brekker otrzymuje ofertę wzbogacenia się ponad wszelkie wyobrażenie – wystarczy w tym celu wykonać zadanie, która z pozoru wydaje się niewykonalne:

– włamać się do niesławnego Lodowego Dworu (niezdobytej wojskowej twierdzy)
– uwolnić zakładnika (a ten może rozpętać magiczne piekło, które pochłonie cały świat)
– przeżyć dostatecznie długo, żeby odebrać nagrodę (i ją wydać)

Kaz potrzebuje ludzi wystarczająco zdesperowanych, żeby wraz z nim podjęli się tej samobójczej misji, oraz dostatecznie niebezpiecznych, żeby ją wypełnili. Wie, gdzie ich szukać. Szóstka najbardziej niebezpiecznych wyrzutków w mieście – razem mogą być nie do zatrzymania. O ile wcześniej nie pozabijają się nawzajem. /bookgeek.pl

Uwielbiam światy, które są osadzone w, można powiedzieć, XIX wieku, jednak tak naprawdę łączą w sobie wszystkie znane nam epoki. Nie dość, że nie da się tego powtórzyć, nie ważne jak bardzo byśmy próbowali, to oryginalność potrafi powalić na nogi. No i mnie powaliła. Jest magicznie, jest mrocznie, jest tajemniczo i po prostu idealnie. Do tego, jak dobrze wiecie fabuła koncentruje się na złodziejach, zbirach i po prostu typach spod ciemnej gwiazdy, którzy mają do wykonania misję niemożliwą. Zagadki i ich rozwiązania a do tego przeciwności losu jakie się pojawią to coś niemożliwego i niespotykanego. Napięcie towarzyszy nam tak naprawdę od początku i nie opuszcza do ostatniej strony (chociaż modliłam się, żeby do niej nie dotrzeć). To jak się włamują, to jak to robią, dlaczego to robią i w jaki sposób to wszystko się kończy jest nie do opisania, nie do przewidzenia i, wydawało mi się, nie do wymyślenia przez pisarza. Jednak Bardugo pokazała swoją niemożliwą i bezkresną wyobraźnię.

Uwielbiam czarne charaktery, które mają swoją przeszłość i które być może są egoistycznymi szumowinami, jednak czują braterską więź z innymi towarzyszami broni. Dlatego pokochałam całą szóstkę bohaterów, jednak jak miało do tego nie dojść jak byli tak cudownie, tak oryginalnie skonstruowani? Jak nie pokochać Kaza Brekkera, który nie dopuszcza do siebie emocji a sam jest piekielnie inteligenty? Jak nie pokochać Inej, która ma swoje ideały a jej przeszłość złapała mnie za serce i ścisnęła bardzo, bardzo mocno? Jak nie pokochać Matthew silnego i niezależnego, którego życie nie oszczędzało na żadnym kroku? Do tego jak nie pokochać Niny, pięknej, zabawnej i bezczelnej, która potrafi zabić jednym ruchem dłoni? A na deser: Jak nie pokochać Jespera, tego samotnego rewolwerowca, który swoim dowcipem i humorem potrafił rozbroić każdą sytuację i jak nie pokochać Wylana, niby bezbronnego jednak nieustępliwego chłopaka? Aż się dziwie, że moje serce nie pękło od nadmiaru emocji jakimi obdarzyłam tę ekipę.

Uwielbiam język, który pasuje do świata i do bohaterów, a autorka pokazała, że potrafi to zrobić świetnie i oryginalnie. Jej opisy są barwne, szczegółowe i często – brutalne, jednak dzięki temu fabuła jeszcze bardziej przemawia do czytelnika i ja, tę brutalność bardzo cenię, bo nie często można ją spotkać w książkach młodzieżowych. Do tego te dialogi! Ah, te dialogi – cudownie skonstruowane, cudownie przedstawione, cudownie ujęte i pełne emocji. Nic więcej mi nie potrzeba.

Uwielbiam takie powieści. I tak jak na początku nie chciałam przed sobą tego przyznać, tak niestety na końcu musiałam to zrobić, bo Szóstka wron zasługuje na miejsce obok najlepszych, obok Czasu żniw obok Pojedynku i obok Czerwonej Królowej. Jest brutalnie, jest inteligentnie, jest tajemniczo i tak bardzo oryginalnie, że nie potrafię wam tego ująć w jednym zdaniu. Emocje ściskały mnie za serce w tylu momentach, że nie potraficie sobie wyobrazić a ja byłam przerażona swoją reakcją na powieść po której czegoś takiego się nie spodziewałam. Dla mnie było idealnie, a dla Was?

Mało oryginalna

22 uwagi do wpisu “Recenzja #156: Najlepsza książka roku 2016.

  1. Trochę zachwytów nad tą książką już czytałam 🙂 Miałam ją nawet ostatnio w ręku podczas wizyty w księgarni, ale się nie zdecydowałam. Mówisz że warto? 🙂 Mam wrażenie, że dobrze będzie mi się czytać ten tytuł.

    Polubienie

      1. Zgadzam się z Tobą. Przeciąganie na siłę nie miałoby sensu. Ja miałam na myśli bardziej to, że historia według mnie jest tak fantastyczna, że chciałoby się jej jak najwięcej 🙂

        Polubienie

Dodaj odpowiedź do mało oryginalna Anuluj pisanie odpowiedzi