Recenzja #141: To czyny a nie korona czynią ze mnie królową.

królowa tearlingu

krolowa-tearlingu-b-iext37963304

Tytuł: Królowa Tearlingu
Autor: Erika Johansen
Cykl: Królowa Tearlingu #1
Wydawnictwo: Galeria Książki
Ilość stron: 485

Stąpa delikatnie po podłodze. Jej kroki pomimo to odbijają się od ścian wielkiej sali. Wyobraża sobie, że wokół niej wirują pary ubrane w piękne kreacje, jednak gdy je mija, zatrzymują się i kłaniają twarzą w jej stronę. Powinna się czuć postawiona wyżej od nich, jednak tak nie jest. Kieruje swoje kroki w stronę tronu, na którym siada i nagle zapada cisza a wszyscy klęczą na podłodze. Bo przybyła Królowa Tearlingu.

Młoda księżniczka musi upomnieć się o tron i stoczyć bój z potężną czarownicą w decydującej rozgrywce między światłością a mrokiem.
Kelsea dorastała w ukryciu, z dala od królewskiej twierdzy, i niewiele wie o straszliwej przeszłości Tearlingu. Jej przodkowie odpłynęli z chylącego się ku upadkowi świata, by stworzyć nowy, wolny od technologii. Jednak społeczeństwo podzieliło się na trzy zastraszone narody oddające hołd czwartemu: potężnemu Mortmesne pod rządami okrutnej Szkarłatnej Królowej.
W dniu dziewiętnastych urodzin Kelsea wyrusza w niebezpieczną podróż do stolicy, gdzie ma zająć należne jej miejsce na tronie Tearlingu. Jednak zło, jakie odkrywa w sercu królestwa, popycha ją ku śmiałemu czynowi, który otwiera Szkarłatnej Królowej drogę do zemsty. Śmiertelnie niebezpieczni przeciwnicy – od skrytobójców po ludzi posługujących się najmroczniejszą magią krwi – snują plany zamordowania dziewczyny.
Kelsea dopiero rozpoczyna walkę o ocalenie królestwa. Pełna zagadek, zdrad i niebezpieczeństw droga do jej przeznaczenia jest próbą ognia, z której wyłoni się legenda… lub która doprowadzi do jej upadku. /lubimyczytac.pl

Nie wiedziałam czego się po tej powieści spodziewać. Z jednej strony mogłaby to być historia podobna do Porwanej pieśniarki, gdzie mamy cudowny średniowieczny wątek połączony z fantastyką i romansem w tle. Z drugiej za to, mogła to być opowieść pełna chaosu i niedociągnięć, gdzie miłość odgrywa główną rolę i w sumie nie wiadomo za bardzo jaki jest główny temat tej opowieści. Jednak nigdy nie spodziewałabym się czegoś na miarę Trudi Canavan, nie tylko pod względem fabuły ale też bohaterów. Być może nie jestem wielką fanką tej autorki, jednak zaznajomiłam się z jej twórczością i wiem, że jej światy są zarówno kreatywne co barwne i potrafią wciągnąć od pierwszej strony. Tak właśnie jest też z Królową Tearlingu. Jestem pod wrażeniem z jaką precyzją nitka fabularna przechodzi od jednego zdarzenia do drugiego, jak dokładnie wszystko jest ze sobą powiązane i połączone. Do tego jeszcze dochodzą piękne i żywe krajobrazy, które pochłaniają wyobraźnię i nie chcą jej wypuścić. Do momentu aż stajemy się członkami dworu królewskiego. Jest po prostu porywająco.

O głównej bohaterce można powiedzieć, że zaczęła słabo – młoda i niedoświadczona zostaje wrzucona w wir akcji. Jednak ważne jest to jak kończy, a kończy jako królowa gotowa na wszystko byleby dowieść swoich racji. Gotowa na wszystko byleby dokonać właściwych wyborów. Gotowa nawet na śmierć, jeśli zajdzie taka potrzeba. Kto nie chciałby takiego władcy? Mogę od razu powiedzieć, że się z nią polubiłam. Była cicha jednak w tym swoim milczeniu kryła swoją inteligencję i siłę, co dodawało jej jeszcze więcej uroku. Jeśli chodzi o innych bohaterów to być może na pierwszy rzut oka się nie wyróżniali, jednak gdy weszło się głębiej w tę powieść, nagle okazywali się postaciami z własnymi, przejmującymi historiami, obok których nie da się przejść obojętnie. Jestem pod wrażeniem z jaką delikatnością i realnością Erika Johansen nakreśliła biografie pewnych charakterów i jakie tajemnice potrafiła stworzyć wokół niektórych.

Powieść napisana jest nie tyle co językiem dopasowanym do świata, co do bohaterów. Każdy z nich ma w tej historii swój głos i swoje zdanie, co jest piękne w swojej prostocie i trudne do wykreowania. Dialogi kreują charaktery, barwne i kreatywne opisy tworzą czytelnikowi pejzaże a przekleństwa i opisy walk, są brutalne i realistyczne, czyli takie jakie powinny być.

Jestem oczarowana i nawet jeśli uważam, że wątek romantyczny zasługiwał na większą uwagę, to i tak jestem pod wielkim wrażeniem. Nie spotkałam ostatnio powieści fantastycznej, która byłaby tak dobrze wykreowana, tak dopieszczona. Tearling stał się przez pewien czas moim drugim domem i tak długo jak mój umysł tam wraca, tak długo nim będzie. Jeszcze raz to powtórzę: Jestem pod wrażeniem. Fantastyka brutalna, pełna napięcia, przygód i po prostu realności. Świat Eriki Johansen łączy się z naszą rzeczywistością jak w tornadzie do którego wpadamy i nie chcemy się z niego wydostać. Pozostaje Wam tylko dać się porwać tej wichurze i po prostu unieść się na wietrze wraz z Królową Tearlingu.

Za książkę dziękuję Bookgeek.pl

Mało oryginalna

17 uwag do wpisu “Recenzja #141: To czyny a nie korona czynią ze mnie królową.

  1. Tak, Królowa Tearlingu jest zdecydowanie jedną z lepszych książek jakie czytałam. Co do wątku romantycznego, ja się cieszę, że był tylko muśnięty.. może w następnej części będzie rozwinięty. A podobało mi się to dlatego, że akcja w ten sposób skupiła się na tych decyzjach, które podejmowała Kelsea, a nie za uganianiem się za facetem 🙂 Mega powieść!

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ja nie lubię tych średniowiecznych motywów w fantastyce, ale często jest tak, że się naprawdę dobrze sprawdzają, tak jak w przypadku tej powieści 😀 Jeśli kiedyś sięgniesz – daj znać 😀

      Polubienie

  2. Nie słyszałam o tej książce, a widzę, że to może być kąsek bardzo smakowity. Poczekam na Twoją opinię o „Pocałunku” i będę wtedy mieć pewność, czy nasze gusta są podobne…a wtedy drżyj portfelu. 😉
    Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

  3. A już dwa razy miałam skorzystać z promocji wydawnictwa, aby kupić sobie pierwszy i drugi tom, ale za każdym razem odkładam na potem… A później, jak czytam taką recenzję, to żałuję i biję się w pierś!

    Polubienie

    1. Haha rozumiem co czujesz! Ja też miałam problem z kupieniem ich na promocji, bo zawsze miałam takie: a co jeśli…? Ale dzięki bookgeek.pl dostałam oba tomy i nie musiałam się zadawać sobie tego pytania, tylko po prostu sięgnęłam po pierwszą część 😀

      Polubienie

  4. Kurzy mi się na półce od roku D: Tak cudnie wydana, wszyscy zachwalają, ja zaczęłam i chyba przez natłok postaci (tych „ochroniarzy” którzy ją odwozili do zamku, nie wiem jak to określić XD) czułam się zagubiona i nie wiedziałam na kim się skupić, kogo zapamiętać, czy te postaci będą ważne czy nie itd. Ale muszę zrobić drugie podejście, bo z opisu i recenzji wygląda na to, że to historia w sam raz dla mnie.

    Polubienie

Dodaj komentarz