Recenzja #21: Błazen się śmieje…

Błazen się śmieje…

Tytuł: Posłaniec
Autor: Markus Zusak
Seria: Brak – niestety!
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 352
Cena empik.com: 40,99 zł(zdziercy!)

Przyszłość jest zawsze niewiadomą i przez całe życie rozmyślamy o niej. Co będziemy robić za miesiąc, za rok, za kilka lat. Myślimy o tym kim staniemy się w przyszłości, lub na jakim stanowisku byśmy siebie widzieli. A co jeśli wszystko jest spisane, gdzieś tam daleko? Jeśli ktoś już wie co jest nam przeznaczone? I nagle ta osoba daje nam znak. Kartę. Asa.

„-Pospiesz się, suko! – warczy, kiedy dziewczyna podaje mu torbę Zakładam, że to obowiązkowy ton podczas napadu. Z pewnością oglądał właściwe filmy.”

Poznajcie Eda Kennedy’ego – przeciętnego taksówkarza, kiepskiego karciarza, pechowca w miłości. Mieszka w ruderze na przedmieściach, dzieli się kawą ze swoim psem Odźwiernym i darzy uczuciem koleżankę Audrey. Jego życiem rządzą spokojna rutyna i brak perspektyw – do chwili, gdy pewnego dnia niechcący powstrzymuje napad na bank. I wtedy pojawia się pierwszy as. Wtedy Ed zostaje Posłańcem. Tak oto wybrany, wędruje przez miasto, pomagając i cierpiąc (jeśli to konieczne), aż pozostanie już tylko jedno pytanie – kto stoi za jego misją? Posłaniec to tajemnicza wędrówka w poszukiwaniu przeznaczenia. Porusza i trzyma w napięciu aż do ostatniego zdania.

„Chcę zapytać go, czy kochał tamtą dziewczynę i czy wciąż za nią tęskni. Żaden dźwięk nie opuszczał jednak moich warg. Czy naprawdę pozwalamy innym, by nas poznali?”

Sięgnąć po Zusaka chciałam już dawno, tylko jakoś albo zapominałam, albo akurat czytałam coś innego ale w te wakacje spięłam się i chociaż, że jego książki są naprawdę drogie(40 złoty za 300 stron?) to kupiłam „Posłańca”. Główny bohater jest mi prawie rówieśnikiem(19 wiosenek) i rozumiem jego tok myślenia nawet jeśli on go nie opisuje. TO się po prostu czuje. Ed stał mi się bardzo bliski. Dał mi inspirację do wzięcia się za siebie, jest inteligentny, odważny i wierzy w przeznaczenie. Jednak książka jest tak misternie napisana, że nawet jakbyśmy szukali poszczególnych cech charakteru Eda sprzed zmianą, nie znajdziemy ich. Autor chce żebyśmy postrzegali go jako tego kim staje się po dostaniu karty. Po dostaniu przepustki do przeznaczenia.

„Wszyscy mamy swoje obowiązki. Wszyscy cierpimy. Wszyscy znosimy swoje porażki dla dobra ludzkości.”

Fabuła jest jedną z tych, które podobają się człowiekowi chociaż nie za dużo się w nich dzieje. Nie ma wielkich pościgów, strzelanin i innych takich, jest za to rozmyślanie na temat natury ludzkiej, jej słabości, na temat tego jak wygląda teraźniejsze społeczeństwo i co możemy MY mali, zrobić dla drugiego człowieka. Nie raz miałam łzy w oczach kiedy Ed wypełniał swoją powinność, nie wiem czy z powodu szczęścia czy z powodu jakiejś dziwnej alergii, jednak łzy były. W pewnym momencie, Ed staje na granicy psychicznej. Nie potrafi ogarnąć tego co się dzieje i dobrze to rozumiem, bo sama bym się zastanawiała: Kto do cholery przysyła mi te karty?! Historia Eda jest bardzo dopracowana, autor wiedział co chce przekazać i jak chce to przekazać. Pozostaje mi tylko zaklaskać i schylić czoła.

„Taksówkarz. Miejscowy nieudacznik. Wzorzec przeciętności. Kiepski kochanek. Żałosny karciarz. A teraz jeszcze gość przyciągający dziwactwa niczym magnes. Przyznajcie to. Niezłą listę stworzyłem.”

Język autora jest jak gąbka, wchłania cię. Nie potrafisz się oderwać, a jak już to robisz to tylko na wyjście na siku. Zusak potrafi tworzyć atmosferę nie powiem, bardzo podoba mi się jego styl i jego zdania pojedyncze, znaczące więcej niż zdania złożone z 50128474 przecinkami, którymi raczą nas niektórzy pisarze. W Posłańcu każde słowo jest ważne i coś znaczy, co jest genialne same w sobie. Bardzo dobre opisy.

„Drobiazg, ale chyba prawdą jest, że wielkie rzeczy to często drobiazgi, które zostały zauważone.”

Reasumując: Podobało mi się bardzo. Historia Eda i jego przyjaciół to coś pięknego, co się zapamiętuje. Jest to jakby rozprawa o przyszłości, przeznaczeniu i pięknie pomocy innym ludziom(mam nadzieję, że o to chodziło autorowi a nie o to byśmy robili za stalkerów sąsiadów). Zusak jest świetnym pisarzem, wie co tworzy i dlaczego to tworzy. Potrafi dać człowiekowi impuls by coś ze sobą zrobił a do tego wywołać w nim skrajne emocje przez płacz do śmiechu, przez cierpienie do szczęścia. Podoba mi się oprawa graficzna, ramki na początku rozdziałów i karty. Jednak jedna rzecz mnie bardzo zirytowały – cena. Moim zdaniem książka która ma 300 stron nie powinna kosztować 40 złoty! Nie można jej było wydać w miękkiej okładce? Daję 5+/6 – nie przeboleję tej ceny!!!

„Boję się, też, że nic tak naprawdę nigdy się nie kończy. Jedno następuje po drugim, a dopóki pamięć potrafi unieść topór, dopóty zawsze znajdzie miękki punkt w umyśle, żeby się w niego wbić.”

Książka pochodzi z zasobów własnych.

Mało oryginalna

8 uwag do wpisu “Recenzja #21: Błazen się śmieje…

  1. Pamiętam tę książkę. Wydana w podobnej manierze co „Złodziejka książek”. Był tam świetny moment na temat seksu – że niektóry radzą sobie z nim tak fatalnie, jak z matematyką. Chociaż był mi czytany fragmentarycznie przez moją ukochaną uważam tę książkę za świetną. Za kilka lat popkultura może odkryć Zusaka, chociaż nie wiem, czy mu tego życzę.

    Polubienie

    1. Początkowo miałam się wziąć za „Złodziejkę…” ale doszłam do wniosku, że „Posłaniec” będzie lepszy. Mówisz, że dorównuje? Hm. No to się muszę zabrać za nią! 😀

      Polubienie

      1. Początkowe rozdziały tego nie zapowiadają, ale im dalej, tym bardziej „Złodziejka…” wysuwa się na prowadzenie. Moim zdaniem oczywiście 🙂

        Polubienie

Dodaj komentarz